Sprawy na mieście.
Samochodem dojeżdżasz w wybrane miejsce i nic nie zakłóca Twojego rytmu.
Do momentu..
... usterki.
Tak. W Twoim wozie coś się psuje.
Oczywiście, samochody nie są domeną kobiet (są wyjątki a jakże!). Jednak w większości takich przypadków potrzebny jest mężczyzna.
Pierwszy telefon - mąż, chłopak, brat, ojciec, kolega, kogo tam macie.
Jeżeli auto nie odpali po telefonicznej konsultacji pozostaje konsultacja na stacji benzynowej i nadzieja, że trafi się tam jakiś fachowiec, przypadkiem.
Jeżeli nic z tego albo macie super nowoczesny samochód, w którym samodzielnie można nalać tylko płyn do szyb, to pozostaje pomoc drogowa.
Justyna co prawda, nie ma super wozu, tylko poczciwego wysłużonego Poloneza, którego można zreperować za pomocą przysłowiowego śrubokrętu. Najpopularniejszy, bo swojego czasu jeden z kilku obecnych na polskich drogach modeli, powinien być jak alfabet dla naszego krajowego mechanika. Powinien.
Samo spotkanie z fachowcem jest nie do przewidzenia. Zwłaszcza gdy zamiast mechaników pojawi się dwóch rozbójników. Dyskusji o jakości świadczonej usługi raczej nie ma.
Mamy tu dwóch fachowców którzy usunęli usterkę, ale na kogo trafimy?
Nigdy nie wiadomo. A Twój czas płynie, razem z zawartością portfela.
0 komentarze:
Prześlij komentarz